„Zdobyć koronę. Opowieść o Jerzym Kukuczce” Anny Czerwińskiej-Rydel

Jestem właśnie po lekturze książki Anny Czerwińskiej-Rydel „Zdobyć koronę. Opowieść o Jerzym Kukuczce” z ilustracjami Marianny Oklejak od wydawnictwa Na szczyt. Ilustracje są genialne, uwielbiam kreskę pani Marianny, znacie ją na pewno z książek o Basi. 



Książka pisana jest z punktu widzenia Jurka. Opowiada nam on o swojej pasji, miłości do gór, ambicjach, przyjaciołach i towarzyszach górskich wypraw. Wielu z nich zginęło na szlakach - odpadli od ściany, przysypała ich lawina, zmarli z powodu obrzęku płuc czy mózgu spowodowanych chorobą wysokościową. Historia gór wysokich i wspinania się w nich w stylu alpejskim, czyli na lekko, gdzie atak szczytowy zajmuje najczęściej dobę, to historia pisana przez Polaków. Jerzy Kukuczka był w gronie zapaleńców. Krąg ten tworzyli Henryk Furmanik, Piotr Skorupa, Andrzej Heinrich, Andrzej Czok, Andrzej Zawada, Adam Bilczewski, Wojciech Kurtyka oraz takie kobiety jak chociażby Wanda Rutkiewicz czy Halina Kruger-Syrokomska. Bohaterką tej opowieś i jest także Celina, żona Jurka, oraz jego dwaj synowie, Maciek i Wojtek, którzy zawsze czekali na niego, aż wróci z wyprawy, a żona wspierała go, gdy organizował następne. 



Bohaterami tej książki są też same góry. Piętrzące się majestatyczne szczyty ośmiotysięczników - dumne, niedostępne, rozpalające wyobraźnię takich zapaleńców jak Jurek. Lodowe ściany, seraki, szczeliny, drogi, którymi nie wszedł nikt przez nimi - wierzyli, że to wszystko jest do zdobycia. I to oni mieli te drogi odkrywać, to oni mieli pierwsi stawać na szczycie. Bez tlenu, z narażeniem życia. Dlaczego? Bo góry są, więc trzeba na nie wejść. Mimo wiatru, mrozu, śniegu, mimo bólu, głodu, pragnienia. 



Dzięki autorce dowiadujemy się też, jak przebiegała organizacja wyprawy w latach 80. w Polsce, kiedy brakowało wszystkiego, ile trzeba było pozwoleń, aby zdobyć dany szczyt, jak nielegalne zdobycie szczytu Broad Pick przez Kukuczkę i Kurtykę nie spodobało się władzom. Pomiędzy biografią Jerzego, podzieloną na zdobywanie kolejnych szczytów, wplatane są też zapiski z jego pamiętnika z nocy 23/24 października 1989 na Lhotse. Nieuchronność tego, co się wydarzy w książce, ponieważ wydarzyło się w rzeczywistości, jest przytłaczająca.



Książka jest wspaniała, jest w niej mnóstwo ciekawych informacji, czyta się ją jak powieść przygodową. Dzięki niej mamy możliwość choć trochę zrozumieć, co kieruje ludźmi, że ryzykują życie, idąc na szczyt






Seria „Bo góry są”

Liczba stron: 192 s. 


Fundacja „Wielki człowiek”

Centrum Górskie „Korona Ziemi”

Fundacja wspierania alpinizmu górskiego

Fundacja Andrzeja Zawady


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Albert Einstein. Teoria względności” Carla Wilkinsona

„Co zrobi Frania? Życzliwość” Barbary Supeł

„Wnuczka wariatki. Pola” Danuty Noszczyńskiej