„Samotnica. Dwa życia Marii Dulębianki” Karoliny Dzimiry-Zarzyckiej
Urodziła się w Krakowie, malarstwa uczyła pod okiem Jana Matejki, który kobiety traktował z góry, była uczennicą wrszawskiego artysty Wojciecha Gersona oraz studentką paryskiej Academie Julien. Kurs przygotowawczy robiłą w tej samej wiedeńskiej pracownii co Gustav Klimt. W jej obrazach uwagę przyciągają twarz i ręcę. Bardzo realistyczne postacie ukazane na płótnach to chwile uchwycone z nia codziennego. Równie często jak kobiety, portretowała dzieci. Malowała też pejzaże. Przez jednych zachwalana i przyrównywana do Bilińskiej i Boznańskiej, przez innych krytykowana, często spotyka się całkiem sprzeczne opinie. Dużo w jej pracach realizmu i uczuć, które odczuwać i odtwarzać umiały tylko kobiety.
Co kobiety widziały w kobietach? Odnajdowały u swych przyjaciółek „życzliwą uwagę, pełne zrozumienie, wspólne tematy i podobne rozrywki intelektualne” (s. 41). Rola kobiety miała się sprowadzać do roli żony i matki. I nie były to tylko społeczne oczekiwania, ale też prawna dyskryminacja. Życie samotnicy w odczuciu społeczeństwa Dulębianka wybrała więc sama. Bez męża, który decydowałby o jej pracy i zarobkach, była zależna tylko od siebie i mogła całkowicie poświęcić się pracy twórczej.
Marię Konopnicką poznała, gdyż obracały się w tych samych środowiskach Warszawy. Do ich spotkania prędzej czy później musialo dojść. Gdy Marie się spotykają, Konopnicka żyje już sama z sześciorgiem dzieci, utrzymując je z korepetycji i twórczości literackiej. Podróżują razem: do Monachium, Zurychu, odwiedzają Mediolan, Bolonię i Florencję, Lwów stanie się dla nich ważnym miejscem. W pewnym momencie trudno pisać biograficzną książkę o Dulębiance, pomijając Konopnicką. Jest to wręcz niemożliwe.
Ta książka to oprócz fenomenalnej biografii Marii Dulębianki pełnej odwołań do źródeł, faktów i zdjęć, to także podróż do przeszłości, do czasów, gdy kobiety w Polsce zaczynały walczyć o swoje prawa, gdy do głosu dochodziły teorie feministyczne. Dulębianka kandydując do Sejmu, szukala etycznych rozwiązań politycznych problemów. Wiedziała, że „przyszłość jest kobietą”.
Zachwyciła mnie ta lektura. Mogłabym pisać znacznie więcej o książce, o życiu Dulębianki. Wiadomości, które zebrała autorka Karolina Dzimira-Zarzycka, wykonując ogrom pracy, kreślą niezwykle interesujący obraz malarki, działaczki, kobiety przełomu wieków XIX i XX. W 1910 traci przyjaciółkę, ją samą pokona tyfus w 1919 roku, kiedy uczestniczyła w misji Czerwonego Krzyża. Niezwykła książka o inspirującej kobiecie, która zawsze miała odwagę być sobą. Polecam
Komentarze
Prześlij komentarz